piątek, 3 października 2014

Powidła śliwkowe z orzechami






Jesień...wiadomo jabłka, śliwki i inne owoce na przetwory....A propos...Kto ukradł słońce z nad Małopolski? Na szczęście kupiłam wcześniej  moje węgierki, zanim zaczęło lać. Słodkie mięciutkie doskonale nadają się na powidła Owoce nie powinny być zlane deszczem bowiem  sporo tego soku śliwkowego trzeba odparować by zostało bezcenne smarowidło pełne witamin, składników mineralnych np: magnezu i potasu, oraz drogocennych pektyn które pomagają w trawieniu.
Zrobić dobre powidła wcale nie jest łatwo...Nie dosmażone do końca potrafią  sfermentować w słoiku.
Próbowałam różnych sposobów: kociołek z przyszłymi powidłami przez kilka dni stał na kuchence za każdym razem trzeba było podgrzać i przemieszać.....niejednokrotnie  nie dopilnowane bardzo szybko się przypalały....Znalazłam jednak bardzo prosty moim zdaniem przepis, z którego wychodzą pyszne powidła. W dodatku jest to moje ulubione połączenie śliwek z orzechami...Robiłam kiedyś tylko raz śliwki z orzechami według znanej kucharki Lucyny Ćwierczakiewiczowej...Każdą śliwkę trzeba było naciąć wyjąć pestkę zamiast niej włożyć do środka połówkę orzecha włoskiego i potem usmażyć w cukrowym syropie. Pyszne ale bardzo pracochłonne. Teraz mam to  smaczne połączenie bardzo małym nakładem pracy. Jak to się robi?

Powidła śliwkowe z orzechami.

Potrzeba:

 1 kg śliwek węgierek dojrzałych
20 dag orzechów włoskich lub mieszankę ulubionych orzechów

Przygotowujemy garnek z grubym dnem...Smarujemy dno cienką warstwą oleju, zapobiegnie to przypaleniu się śliwek. Do gara wrzucamy całe śliwki z pestekami i dusimy pod przykrywką aż owoce się rozpadną, następnie przecieramy je przez sito pozbywając się w ten sposób pestek i skórek. Teraz powidła smażymy ciągle mieszając. Postępujemy  tak po kilka minut przez dwa dni. Przecier śliwkowy przekładamy do naczynia żaroodpornego.  Mieszamy z orzechami i zapiekamy w piekarniku w temp 200 stopni przez ok 20 min. Powidła przekładamy do słoików i gotowe.



W ogrodzie motyle pasą się na marcinkach jest to czas gdy spokojnie można je fotografować nie uciekają już jak by miały ADHD...muszą się najeść by przetrwać zimę.






2 komentarze: