niedziela, 23 grudnia 2012

Święta, święta

Święta, święta jeszcze mamy przed zaraz będzie po... Jasne, że pachnące pierniczkami , cytrusami, słodkościami , rzewne kolędy ściskają za serce, tajemnicze prezenty leżą pod choinką . Sprzątanie, krzątanie, gotowanie by zdążyć na czas... Ale licho nie śpi więc: to lampki nie chcą się palić, to zatyka się kanalizacja akurat na te dwa dni, kiedy nikt nie pracuje, to pani z telekomunikacji namawia cię na nowy produkt i zanim jeszcze podpisz umowę odcina ci telefon i zostajesz na święta bez kontaktu z  rodziną i wiele wiele innych na pewno każdy coś takiego ma. A więc zdrowych , pogodnych , słodkiego lenistwa i bez niespodzianek życzę tego wam i sobie.
  Słodkie ciasteczka i pierniczki tym razem dzieło Madzi mojej córy








sobota, 8 grudnia 2012

Z kuchni włoskiej do polskiej - bruschetta

Bruschetta, włoska przekąska to tak obco, tak chrupiąco brzmi.....skusiłam się na nią i postanowiłam spróbować. Im bardziej czytałam przepis, tym więcej otwierałam oczy ze zdziwienia. Przecież ja tę grzankę już jadłam. Robiłam ją dawno temu w czasach komuny gdy czegoś wiecznie brakowało, syndrom tak zwanej pustej lodówki a społeczeństwo odcięte od świata tak zwaną żelazną kurtyną pojęcia nie miało o smakołykach światowych kuchni, tym bardziej o bruschettcie. Byłam całkowicie nieświadoma, że oto przyrządzam sobie włoską potrawę. Opiekałam kromki chleba na patelni polanej olejem a jakże rzepakowym, pod koniec na tę przypieczoną stronę nakładałam plastry sera lub chrupiący boczek ( wtedy na kartki) a na końcu po zdjęciu grzanek z patelni grube plastry pomidorów odpowiednio doprawionych czosnkiem solą i pieprzem dopełniały smaku. To był mój polski kulinarny odjazd . w Toskanii skąd włoska bruschetta się wywodzi robi się ją z białego niesolonego chleba, brak soli brał się wtedy z biedy gdyż sól była wtedy bardzo droga. Proste jedzenie wymyślone z tego z co było tanie i dostępne jednocześnie smaczne nie zna grani,c może to być właśnie włoska bruschetta lub polski chleb smażony na patelni.


Przepis na bruschettę:

kilka kromek białego chleba lub innego ulubionego
pomidor
dobra oliwa
czosnek mały ząbek
pieprz, sól, bazylia, oregano lub przyprawy np do pizzy


Pomidora kroimy w kostkę doprawiamy przyprawami, czosnkiem polewamy oliwą. Kromki chleba opiekamy w opiekaczu lub w piekarniku pilnując by się za bardzo nie spiekły nakładamy pomidory i gotowe. Możemy tez dodać do pomidorów chrupiący smażony boczek lub wędzoną szynkę.





Zima w Malinowym:






Jak co roku mój wariat szaleje na śniegu











niedziela, 25 listopada 2012

Domowe cytrusy

Na mojego domowego cytrusa napatoczyłam się właściwie przypadkiem buszując wczesnym rankiem na targu. Trochę ryzykowałam gdyż z doniczki wyrastała młoda łodyga i kilka liści, obok na stole leżała apetyczna żółta cytryna, wrodzona podejrzliwość podpowiadała mi, że mogła by to równie dobrze być roślinka wyhodowana z pestki  w takim wypadku..minęły by lata świetlne w oczekiwaniu na owoce. Bałam się żeby nie było tak jak mój tato chciał kupić wilczura też na tak zwanym wolnym rynku:U pewnego sprzedawcy na kocyku leżała piękna rasowa mama a obok niej malutkie szczeniaczki i już transakcja miała dojść do skutku gdy znajomy ojca odciągnął go na bok ostrzegając, że to stary blef i te małe pieski to faktycznie tylko przysłowiowo leżą obok  wilczura, nie mają z nim nic wspólnego.Zaryzykowałam, cytryna okazał się jednak tą właściwą skierniewicką i na wiosnę pięknie zakwitła zwiastując obfitość zbiorów. Zaczęło się od małych pączków, które zmieniły się w oszałamiająco pachnące kwiaty a potem owoce. Cytryna podobnie jak grapefruit, mandarynka oraz pomarańcza należą do rodzaju citrus są bogate w kwas cytrynowy i witaminy C,A,B,P ,pobudzają trawienie, mogą służyć jako przyprawa zwłaszcza  sok i skórka. Na zimowe łasowanie można szybko przygotować pyszny krem cytrynowy , który trzymany w słoiku w lodówce jest wspaniałym dodatkiem do tostów naleśników ciasteczek lub wyjadany wprost ze słoika osłodzi smutki. Robi się go bardzo prosto:


Krem cytrynowy

składniki:
4 cytryny
4 duże roztrzepane jajka
3/4 szklanki cukru
3/4 kostki masła

Z jednej cytryny ścieramy skórkę, ze wszystkich wyciskamy sok i wlewamy do garnka, dodajemy skórkę , cukier i jajka. Gotujemy na ogniu i dodajemy masło cały czas mieszając. Gotujemy aż masa zgęstnieje ok 20 - 25 minut. jeżeli wyjdą grudki , przecieramy przez sito, przekładamy do wyparzonych słoików i dokładnie zamykamy. Trzymamy w lodówce lub obdarowujemy przyjaciół.




Finał master szefa rozstrzygnięty  jestem zawiedziona.. wygrało...pieczone jabłko i tatar ! W finale w master szefa..szok!! A miało być po królewsku.  Wiedziałam jednak od samego początku, że  pani Basia wygra. W zasadzie  podczas trwania programu była zawsze w cieniu...niczym się nie wyróżniała...a tu masz babo placek!..Tj ..pieczone jabłko...ileż to trzeba wyczucia by się odpowiednio upiekło....nie za miękkie, nie za twarde.Kibicowałam Kindze moim zdaniem to ona  zasługiwała na wygraną....bezy były super już na sam wygląd ślinka ciekła.Świetnie, że Kinga pisze bloga , będę mogła uczyć się od mistrza:)



poniedziałek, 29 października 2012

I znów zima zaskoczyła ogrodników

Tym razem zima zaskoczyła tylko ogrodników, "drogowców" chyba nie...ale to wszystko  jeszcze się okaże. Wprawdzie dawno temu zanim jeszcze o śniegu nikt nie słyszał widziałam tak zwaną piaskarkę pędząca w całej swej gotowości bojowej: z przodu ogromny pług, mrugający kogucik na górze  z tyłu to coś wyrzucające jeszcze to coś. A że do pracy mam przez góry wysokie i zdradliwe dało mi to dużo do myślenia co też  na tej drodze może się dziać i czy się w tę drogę wybierać? Na szczęście tamtym razem to był fałszywy alarm. Tym razem w tę niedzielę niestety nie był. W momencie gdy liście jeszcze na drzewach i wiele kwiatów niewinnie kwitło spadł on, zrobiło się trochę jak w baśniowej Narnii ale tylko trochę, tak naprawdę to tej białej łajzy nie lubię.Całe szczęście, że wykopałam co powinnam i skopałam co trzeba. Ocieplę jeszcze tylko co nieco i z puchatkowym spokojem zamierzam przeczekać.













czwartek, 18 października 2012

Taką jesień to lubię.













Prawdziwa złota - polska, ciepła. Z odrobiną błękitu z koszami pełnymi grzybów, z ostatnimi bukietami z zapachem pieczonych jabłek pod kruszonką. tylko czasu mało na wszystko jak zwykle...bo zachciało mi się uczyć.....ale na pieczenie jabłek mam..



















Jabłka pod kruszonką:


Potrzeba :1 kg kwaśnych jabłek
1/2 cytryny
3 łyżki rodzynek, ewentualnie 2 łyżki płatków migdałowych
15 dag mąki
10 dag cukru
1 cukier wanilinowy
10 dag zimnego masła

Jabłka obrane, pozbawione gniazd nasiennych, pokrojone w ćwiartki  układamy w żaroodpornym naczyniu, skrapiamy cytryną i posypujemy rodzynkami oraz migdałami. Przygotowujemy kruszonkę W misce mieszamy mąkę , cukier , cukier wanilinowy dodajemy posiekane masło i rozcieramy palcami aż powstanie kruszonka, którą posypujemy jabłka i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190 stopni ( góra - dół0 ok. 30 minut aż się ładnie zrumieni.

środa, 3 października 2012

Jesienne zadymianie, zadynianie, zadumanie nad zupą dyniową

Zastanawiam się czy to już ostatnie chwile tej ciepłej wspaniałej jesieni, czy nadchodzące słoty to tylko przerywnik? W każdym razie do tej pory było ciepło, wspaniale. Ludność wykupiła całą kiełbasę w sklepie ( dla nas zostały resztki) by jeszcze trochę posnuć się nad ostatnim grillem , zadymić, wzmocnić ten nostalgiczny nastrój. Tegoroczną jesień mam pod znakiem dyni, która wspaniale obrodziła.Gotuje więc zupy dyniowe, przymierzam się do sernika z dynią i szukam nowych przepisów na wykorzystanie moich skarbów.





Zupa z dyni

Jest to jeden z wielu przepisów gdyż warzywo to można przygotowywać na wiele rożnych sposobów może być dodatkiem do placków, ciast. Zupa dyniowa ma mało kalorii, dużo błonnika. Sam miąższ dyni jest raczej bez smaku dopiero po ugotowaniu i doprawieniu nabiera właściwego charakteru. Tarta surowa dynia jest świetnym dodatkiem do placków, usmażona na patelni do mięs.Można też ją upiec razem ze skórą w piekarniku i łyżeczką wydobyć miąższ. Nadmiar natomiast zamrozić.

Składniki na zupę;
50 dag surowej dyni
2 ziemniaki
mała cebula pokrojona w kostkę
posiekany ząbek czosnku
1 litr rosołu lub wywaru warzywnego
łyżeczka curry
sól
pieprz
cukier
4 łyżki oliwy

Na oliwie smażymy cebulę i czosnek. Dodajemy dynię i ziemniaki pokrojone w kostkę lekko obsmażamy, przyprawiamy curry . Przekładamy do dużego gara i wlewamy wywar. gotujemy aż dynia i ziemniaki będą miękkie. Miksujemy, przyprawiamy . Podajemy w dyniowej wazie.



wtorek, 25 września 2012

Archipelag Kornatii - wakacyjne wspomnienie.


Trochę biłam się z myślami by nie łamać założonej konwencji nowego bloga iż będzie tylko o kwiatach i ogrodzie.Ogrodnik siedzący w jednym miejscu to było by nudne, zresztą ja sama nazwa wskazuje - Malinowe ogrody to są  też inne miejsca, zakątki stworzone przez naturę lub założone ręką ludzką. Tym razem przedstawię wyspy Kornati i na pewno za każdym razem gdy będę w innym pięknym miejscu nie powstrzymam się by go pokazać.Jedyną roślinnością jaką udało mi się tam spotkać był ten pożółkły wyschnięty oset  Kępki zielonych krzaków zwanych tutaj makią przerywały monotonię pięknych białych wapiennych skał. Szukając informacji w internecie o tym archipelagu czytałam przeważnie narzekania rodaków w stylu: Zbyt długi czas rejsu statkiem po to by je zobaczyć, nuda, złe towarzystwo pijących rakiję i wino Polaków lub zbyt głośno szwargoczących Niemców, smród ropy z silnika statku lub przypalonego oleju na którym przygotowywano obiad rybę i frytki lub kurczaka smażonego na tym samym oleju co rybę to narzekania tych uczulonych na rybę. Plażowanie na rozpalonej wyspie gdzie brak pryszniców ze słodką wodą do opłukania tej morskiej. I uwaga ostrzeżenie- narzekanie roku; Jeżeli płyniecie na wyspy zabierzcie potrzebne rzeczy bo tam nie ma straganów! Zapewne większość z tych turystów nie wiedziała dokąd płynie i co może zobaczyć. A Kornati  to dziewicze wyspy na których można się poczuć jak Robinson. Tutaj nie ma słodkiej wody, sklepów tu czas się zatrzymał. Dziewicza przyroda , krystalicznie czysta woda, skalne półki - -klify z których skacze się do wody. Pływanie w czarno - granatowej morskiej toni, nurkowanie, bajeczne krajobrazy szafirowej wody i białych wysepek. Nawet nie wiem kiedy minął wolny czas na otoku Mana. Biegiem wracałam ze szczytu na statek .Pod stopami głośno stukały klik- klak zwietrzałe płytki wapienne. Za mną zostawały malownicze budowle z kamienia wzniesione współcześnie jako inscenizacja filmu. Sceneria jak ze starożytnej Odysei Homera . Pękate baszty, ogromne łuki - okna na bezkresne morze. W zacisznych zatokach zwiewne żaglówki kręcące koła na morzu niczym wodne ptaki.Warto tak długo płynąć w oparach ropy z silnika, smażonego oleju, wśród tłumu pijącego rakiję i gadających głośno Niemców by to zobaczyć.....