niedziela, 27 października 2013

Październikowe tropiki i małpie smarowidło




Październik nas rozpieszcza,  swym ciepłem. Dwudziestostopniowe temperatury jak na środek jesieni to prawie tropiki. Siedzę więc sobie pod parasolem przeciw słonecznym i zajadam prosto ze słoika a jakże bardzo egzotyczne, wprost z samej dżungli tudzież innej plantacji równikowej "małpie smarowidło " Mam nadzieje, że nikomu nazwa nie kojarzy się bezpośrednio z tym sympatycznym zwierzątkiem , tylko z owocami. Małpie smarowidło robi się szybko i łatwo i jeszcze szybciej i przyjemniej się je.To owocowy dżem, bananowo - ananasowo- kokosowy. Świetny do naleśników, deserów ,tostów.

Potrzeba:
1 puszka ananasów, 
5 bananów nie przejrzałych
1/4 szklanki wiórków kokosowych
pół szklanki cukru
3 łyżki wyciśniętego soku z cytryny.

Wykonanie
Ananasy miksujemy razem z syropem na pure, banany drobno kroimy w plasterki. wiórki mielimy w maszynce do kawy- można dodać nie mielone
W szerokim garze umieszczamy wszystkie składniki,gotujemy na małym ogniu cały czas mieszając do odparowania wody i uzyskania konsystencji dżemu. banany muzą się rozgotować. przełożyć do wyparzonych słoiczków, wychodzą cztery małe.Przechowujemy w lodówce lub pasteryzujemy . oczywiście każdy może sobie zrobić smarowidło wg własnego upodobania : więcej ananasów , mniej bananów, mniej kokosu, więcej cukru, trzeba próbować.

Zdjęcia robione w październikowym słońcu.






przepis zaczerpnięty z Moje wypieki


W ogrodzie zostało jeszcze trochę pracy, zajęta robieniem przetworów wpadam jak po ogień by wykopać dalie , usunąć przekwitłe aksamitki, skopać grządki. w między czasie planuję co mogę jeszcze posadzić ...ale to dopiero wiosną. Brakuje czasu i  by spiąć go jedną klamrą, dokończyć. Miałam napisać wykończyć ..ale to chyba... się. Owoce pigwy zerwane czekają w ciemnym pudle dojrzewając na swoją kolej . Będzie sok pigwowy i nalewka.




Sok z pigwy robi się bardzo łatwo. Kroję owoce,  usuwam środek i pestki,  kładę do dużych słoi, zasypuje cukrem, stawiam w cieple i czekam (2 dni aż puszczą sok, nie za długo żeby nie sfermentował) Następnie zlewam go dodaję do smaku świeżo wyciśniętego soku z cytryny, tylko do smaku bo pigwa to 100% naturalnej wit C,  gotuję i zlewam do butelek. A pozostałe owoce zalewam spirytusem i czekam 2 miesiące. Potem przefiltrowuję i czekam 3 tygodnie.









Pogoda w naszym kraju bywa kapryśna , pamiętnego 2009 roku przyszła niespodziewana śnieżyca i moje pigwy musiałam wydobywać spod śniegu.





Zapraszam do obejrzenia e- magazynu   " Na ogrodowej "  są tam moje zdjęcia wyróżnione w konkursie "Nasze plony"









I jeszcze jedno zdjęcie I miejsce w konkursie " W Cargo obiektywie" organizowanym przez moją firmę  pt "Zachwyt wędrowca"






Odwiedziła mnie ostatnio moja blogowa koleżanka " Ania z Siedliska ", właściwie to razem z nią stawiałam swoje pierwsze kroki w blogosferze, Ania i jej koleżanki zawsze służą ratunkiem zagubionym początkującym  blogerom.  Biegnę więc do ani by zobaczyć jej wspaniałe dynie Hokkaido, o których pisze w komentarzu. I co czytam , Ania rezygnuje z prowadzenia bloga. Aniu nie rezygnuj, rozumiem, że teraz ta decyzja to zapewne zmęczenie materiału , wypalenie .. ja też tak miałam, ale mi przeszło i mam nadzieję, że tobie też.








piątek, 25 października 2013

Jesienna żenicha. Nalewka z owoców dzikiej róży







Dzień zaczął się pięknie, mgliście, słonecznie. Wracałam z pracy skonana po nocnej zmianie. Jesienny złoto - czerwony świt budził się ze snu. Nawet 24 godzinne portale informacyjne zachwycały się dzisiejszym porankiem.  Wyjeżdżałam pod górę  z zamglonej doliny. Na szczycie czekało olśniewające słońce zalewające blaskiem  białą kipiel w dolinie. W takim momencie nie mieć przy sobie aparatu to zbrodnia. Trudno pocieszałam się. Wrócę   wcześniej do domu i położę się spać. Automat otwiera ciężką drewnianą bramę.  Mój ogród wita mnie równie bajecznym widokiem Słońce zagląda bardzo śmiało poprzez ażurowe gałęzie drzew. Snopy promiennych reflektorów przesuwają się po opadłych liściach.  Nocna rosa srebrzy się i połyskuje smagana  światłem. Miliony małych diamencików, korale z pajęczyn. Zachwycona  feerią jesiennych barw.....łażę po ogrodzie, położę się spać później.



 Perukowiec podolski, odmiana o czerwonych liściach właśnie teraz jest najpiękniejszy

























Jeszcze kwitną astry zwane popularnie Marcinkami



Pięknym  popołudniem odwiedzam  sklep monopolowy: spirytus, pół litra czystej. Po drodze ogałacam upatrzony krzak dzikiej róży Czyżby dalsze celebrowanie tak pięknie rozpoczętego dnia? To ostatni dzwonek by zrobić nalewkę, póki owoce są jeszcze na krzakach.
Żenicha kresowa, nalewka z owoców dzikiej róży.
Dlaczego Żenicha i dlaczego kresowa ? Nalewka ta przygotowywana była na wschodzie w domach gdzie były panny gotowe do zamążpójścia , wystawiano ją w głównym oknie na widok publiczny, umówiony znak dla okolicznych kawalerów.

Żenicha kresowa
Potrzeba 

1 kg dojrzałych owoców dzikiej róży
3/3 l spirytusu 95 proc
1/2 litra wódki 40 proc
1/2 litra miodu
5 goździków
Po łyżeczce suszonego kwiatu rumianku i liści mięty

Wykonanie:
Owoce róży mrozimy w zamrażalniku przez pięć dni lub jeśli są zmrożone przez przymrozki to nie trzeba. Następnie rozmrażamy, nakłuwamy, wsypujemy do słoja, dodajemy przyprawy i zalewamy spirytusem. Szczelnie zamykamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na 5 tygodni. Potem zlewamy nalew, owoce dobrze wyciskamy. Uzyskany sok przecedzamy i łączymy z nalewem. miód gotujemy z dwiema szklankami wody, studzimy, dodajemy wódkę i mieszamy z nalewem. Gotowy trunek rozlewamy do butek i  i zostawiamy do sklarowania. Potem zlewamy czysty płyn, osad filtrujemy przez watę łączymy i przelewamy do butelek . Odstawiamy na 3 miesiące.









Ostanie śniadanie na trawie: kanapki z ziarnistego chleba z jajecznicą na  wiejskiej kiełbasie, szczypiorek, świeżo zerwany listek pokrzywy.

poniedziałek, 21 października 2013

Na jesienne chłody - hamburger farmerski

Na jesienne chłody - hamburger farmerski , to domowy fast food, smaczny wcale nie taki tuczący, ciabattę można zastąpić bułką razową lub z ziarnami. Może to nie będzie najdroższy hamburger na świecie w cenie 95 funtów (120 euro), który znalazł się w menu restauracji sieci Burger King w Londynie. Kanapka, zdaniem Burger Kinga, dostarcza niesamowitych rozkoszy dla podniebienia. W jej składzie znajduje się wołowina Wagyu, czarne trufle i cebulki szampańskie, bardzo stary gęsty ocet balsamiczny, różowa gruboziarnista sól Himalajska,  majonez domowej roboty... Rekordowo drogi hamburger dostępny jest tylko po złożeniu wcześniejszego zamówienia przez telefon. Produktów do tego luksusowego hamburgera  nie znajdziemy w żadnym markecie ale czy zjedzenie go to nie snobizm ?.... Domowy hamburger przygotowany z dobrych produktów będzie smaczniejszy i chyba  bezecny bo zrobiony własnoręcznie. Majonez z łatwością możemy sobie ukręcić z oleju i żółtek. Wprawdzie jesień na szczęście mamy ciepłą i miłą, oby jak najdłużej taka została. Przepis na dużo tańszego  hamburgera farmerskiego zawsze się przyda. Pożywny przyrządzony w domu, zaspokoi wilczy apetyt gdy zmarznięci wrócimy z pracy. Kto nie lubi świeżo usmażonego mieleńca w ciepłej bułce z warzywami z wyciekającymi sosami przy każdym gryzie?  Przygotowuje się go szybko i łatwo. Wystarczy kupić mięso w sklepie gdzie  od razu nam go zmielą ( Przynajmniej wiemy co jemy) to już połowa pracy przy naszym hamburgerze, następne to przygotowanie ulubionych warzyw, pomidora, cebuli,  ogórka konserwowego i papryki oraz sosów np: czosnkowego,  1000 wysp,  majonezowego,  keczupu. Przekrojenie ciabatty, usmażenie kotletów i tyle..

Hamburger farmerski
Potrzeba
250 g mielonego mięsa, najlepiej wołowiny
pół  cebuli
kilka ziarenek kolendry
ząbek czosnku
sól, pieprz
1 ciabatta
olej do smażenia
ulubione sosy, keczup, czosnkowy, musztarda,majonez
pokrojone świeże warzywa: pomidor, papryka, sałaty, cebula
marynowany ogórek

Wykonanie:
 Do mielonego mięsa dodajemy posiekaną i podsmażoną cebulę oraz czosnek rozgnieciony w moździerzu z ziarnami kolendry, doprawiamy solą i pieprzem, formujemy hamburgera rękami zwilżonymi wodą i smażymy na patelni. Ciabattę przekrawamy na pół podgrzewamy na patelni smarujemy ulubionymi sosami  dodajemy usmażonego hamburgera na to warzywa. Najsmaczniejszy hamburger na świecie gotowy....




Taką jesień lubię

Niestety nie udało się zrobić wina z dyni w dyni, naturalny baniaczek  wprawdzie nie zrobił wielkiego BUM! ale  zaczął przeciekać. Musiałam przelać zawartość do szklanego teraz bulka , czyli pracuje, robi się winko .


czwartek, 10 października 2013

Wino z dyni w dyni


Dyniowej odysei ciąg dalszy. Z tego warzywa można robić mnóstwo potraw, zupy, kremy, dżemy, słodkie desery, kluski. Podaje się ją na rożne sposoby : azjatycki z mleczkiem kokosowym, swojski z boczkiem Dynia została ujarzmiona i rozpracowana, robi się z niej nawet. Uwaga ! Wino. Długo nie wiedziałam co mam zrobić z moją chlubą, ogromnym okazem,  który wyrósł w ogrodzie w tamtym roku. Tak to był przypadek wcale na nią nie chuchałam i nie dmuchałam po prostu była taka wielka sama z siebie. Aż żal było pokroić tę ślicznotkę, stała więc w chłodnym przedpokoju jako ozdoba, prawie rok czasu. Do zrobienia z niej wina natchnęła mnie moja koleżanka z pracy Ania, która wynalazła stary przepis. I tak moja czarodziejska dynia nie będzie nigdy karocą, nie zawiezie kopciuszka na bal, ale zamieni się w wino...mam nadzieję, że to się uda. Przepis od Ani wymaga mielenia a mnie jak na złość zepsuła się maszynka. Poratowałam się więc sposobem w którym dynia robi jednocześnie za naczynie do fermentacji...Ludzkość jest genialna. Podam oba przepisy, może macie dyń w nadmiarze ? Nic tylko nastawiać z nich winko na chłodne zimowe wieczory przy ciepłym popielniku...





Przepis na wino z dyni od Ani

2 i 1/2 kg obranej dyni
2 dag drożdży- piekarskich
1 kg jabłek z łupiną
1 kg cukru
3 litry wody

Dynię i jabłka mielimy w maszynce, zalewamy wrzącą wodą ( 3l) ,gdy przestygnie dokładnie odciskamy. Do dymiona wlewamy nasz sok, odlewamy litr w którym zagotowujemy 1 kg cukru, studzimy łączymy z resztą soku, po czym dodajemy drożdże, zamykamy rurka fermentacyjną i zostawiamy do sfermentowania. Gdy ta się ukończy, drożdże i szumowiny opadną na dno wino zacznie się klarować zlewamy go znad osadu do butelek.




Wino z dyni w dyni
Paczka drożdży winnych , pożywka do nich
2 l przegotowanej wody z 1,5 kg cukru
4 średnie cytryny
1 pomarańcza
Średniej wielkości dynia.
Dymion 5 litrowy
rurka fermentacyjna
korek do dymiona.
Kilka dni wcześniej przygotowujemy drożdże winne wg przepisu na opakowaniu dodajemy pożywkę i czekamy aż zaczną pracować. następnie z czubka dyni ścinamy nożem górę , pokrywkę dyniową zostawiając. Wyjmujemy pestki i miąższ ze środka, wlewamy wodę z cukrem , sok z cytryn i pomarańczy i drożdże winne . przykrywamy wieczkiem z dyni i zostawiamy do fermentacji na tydzień w dyni. Po czym zlewamy do gąsiora zakładamy rurkę fermentacyjną, trzymamy w cieple i po miesiącu zlewamy do butelek.


Red pilnuje czasu fermentacji .





PS To ostatni moment na kupienie i posadzenie wiosennych cebulek kwiatowych jeśli chcemy by po zimie ogród pięknie wyglądał

Czosnek olbrzymi, świetnie się komponuje z ciepłymi azaliami



.



poniedziałek, 7 października 2013

Tort dyniowy z czarnym kotem na szczęście.


Mamy więc tę dynię zapakowaną w słoik, może być zamrożona w zamrażarce by wystarczyła na dłużej, by można było z dodatkiem niej piec torty dyniowe nawet w zimie. Torcik z czarnym czekoladowym kotem na szczęście. Może być na urodziny lub z okazji święta Halloween . Ci co go próbowali stwierdzili, że to mistrzostwo świata ! Tak świetne jest   jest tu połączenie cynamonu, gałki muszkatołowej,wanilii i kakao. Nie za słodki , nie za mdły w sam raz. I znów uwielbiane  połączenie:   pomarańczy w kremie, czekolady w cieście. Dynia dodaje tu aksamitu, za jej sprawą kakaowy krążek jest bardzo delikatny.

 Tort dyniowy z czarnym kotem.

Wcześniej należy przygotować puree z dyni by wystygło. Ćwiartkę średniej dyni obieramy ze skóry , kroimy na kawałki i rozgotowujemy po czym ubijamy za pomocą tłuczka do ziemniaków, studzimy.

Potrzeba
1 i 2/3 szklanki mąki pszennej
2/3 szklanki  i 1 łyżka kakao to do posypania kota
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
pół szklanki maślanki lub kefiru
1 szklanka puree z dyni
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
160 g masła
1 szklanka  cukru
3 jajka
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Do naczynia przesiewamy mąkę pszenną, kakao, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, przyprawy.
W drugim naczyniu mieszamy maślankę, puree z dyni, ekstrakt z wanilii.
W misie miksera ucieramy masło z cukrem, do lekkości i puszystości. Dodajemy całe jajka , jedno po drugim, dokładnie ucierając po każdym dodaniu. Następnie na zmianę,  dodajemy przesiane składniki i odłożoną mieszankę maślankowo - dyniową.  Mieszać, tylko do połączenia się składników.
Dwie formy tortownice o średnicy 20 cm smarujemy masłem i posypujemy mąką. Pomiędzy nie rozdzielamy ciasto, wyrównujemy. Pieczemy w temperaturze 180ºC przez 22 - 30 minut , robimy test suchego patyczka. Wyjmujemy, studzimy  w formie.
Krem pomarańczowy:

2 opakowania serka kremowego typu philadelphia (w sumie 400 g) można zastąpić innym podobnym.
110 g masła, w temperaturze pokojowej
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
skórka otarta z 2 pomarańczy
2 - 2,5 szklanki cukru pudru
odrobina pomarańczowego barwnika
Serek kremowy miksujemy w misie miksera z masłem, wanilią i skórką z pomarańczy. Dodajemy cukier puder, w kilku turach, miksując. Na końcu dodajemy po odrobinie barwnik   do otrzymania pożądanego koloru. Można obyć się bez barwnika krem nie będzie jednak taki pomarańczowy
Na paterze kładziemy pierwszy z blatów czekoladowych. Smarujemy połową kremu. Na górę kładziemy drugi blat czekoladowy i wykładamy resztą kremu. Chłodzimy  w lodówce. Z szablonu papierowego wycinamy postać kota i oprószamy kakao.

  Przepis pochodzi ze świetnego bloga " Moje wypieki"

środa, 2 października 2013

Wrześniowy poligon . Dżem dyniowo - pomarańczowy

Wrześniowy poligon - rzucił mój mąż patrząc na kuchnię całą w słoikach, przetworach, ziołach owocach i warzywach, parującą, bulgoczącą.Na szczęście obyło się bez wybuchów podczas pasteryzacji.  Front kuchennych manewrów powinien być dobrze zorganizowany, Gotowe czyste słoiki czekają w skrzyniach na napełnienie, potem  gotowanie , pasteryzowanie , etykiety i z powrotem do piwnicy. Czasami jest to poligon eksperymentalny gdy robię coś po raz pierwszy. Nie są to ogromne ilości przetworów w tym wszystkim chodzi bardziej o jakość i smak niż ilość. W spiżarce czekają na pożarcie  konfitury malinowe, jabłka smażone z dodatkiem płatków róży, galaretka jabłkowo- miętowa, mus melonowo - jabłkowy plus imbir. Wykorzystuje to co urodziło się w ogrodzie jabłka, gruszki uszlachetniając smacznymi dodatkami. Łączę przyjemność gotowania, odkrywania smaków, zapachów, kolorów z tym co pożyteczne.To nie ciężkie manewry "w pocie czoła" lecz finezyjna strategia kuchenna.  Ostatnio zakochałam się w dyni zwłaszcza jej odmianie Hokkaido o smacznym pomarańczowym miąższu. Świetnie smakuje w połączeniu z pomarańczami.  Dżem dyniowo - pomarańczowy można zamknąć w słoikach na dłużej , jeść z ciemnym razowym chlebem na śniadanie lub używać do przełożenia czekoladowego ciasta. To alternatywa dla popularnych zup dyniowych lub marynat..Dynię warto spróbować, zwłaszcza teraz gdy jest łatwo dostępna . Ma  niską wartość kaloryczną, dużo błonnika, zawiera witaminę A , trochę z grupy B,  i sporo minerałów: wapń, magnez, fosfor. Posiada tak cenne dla organizmu właściwości zasadotwórcze.






Dżem dyniowo- pomarańczowy:
  średniej wielkości dynia , najlepsza Hokkaido  o pięknym pomarańczowym miąższu.
3 pomarańcze
1 szklanka  soku pomarańczowego
2 łyżki cukru

sok z połowy cytryny
łyżka kwaku cytrynowego
rozcięta na pół laskę wanilii ewentualnie łyżeczka cukru wanilinowego
Cukier żelujący - torebka

Dynię obieramy ze skóry usuwamy pestki ze środka . Pozostały miąższ kroimy na małe kawałki , rozgotowujemy . Następnie należy go utłuc tłuczkiem do ziemniaków lub rozdrobnić blenderem. Pomarańcze myjemy, parzymy wrzątkiem. Skórkę ścieramy na tarce  , będzie potrzebna do dżemu. Obieramy pomarańcze i wykrawamy miąższ z pomiędzy błonek, drobno kroimy. W garnku gotujemy sok pomarańczowy z cukrem i otartą skórką,  oraz wanilią ok 10 minut do tego syropu wrzucamy pomarańcze, gotujemy jeszcze ok 5 minut. Dodajemy dynię i jeszcze przesmażamy. Na koniec dodajemy sok z cytryny i kwasek próbując. Jeżeli jest za mało kwaśny  dodajemy sok z cytryny. Potem cukier żelujący i gotujemy aż się rozpuści.  Gorący nakładamy do słoików, zakręcamy, odwracamy do góry dnem zostawiamy do wystygnięcia.



Poligon wrześniowy pełen ogromnych słoi smaków i zapachów.