niedziela, 25 listopada 2012

Domowe cytrusy

Na mojego domowego cytrusa napatoczyłam się właściwie przypadkiem buszując wczesnym rankiem na targu. Trochę ryzykowałam gdyż z doniczki wyrastała młoda łodyga i kilka liści, obok na stole leżała apetyczna żółta cytryna, wrodzona podejrzliwość podpowiadała mi, że mogła by to równie dobrze być roślinka wyhodowana z pestki  w takim wypadku..minęły by lata świetlne w oczekiwaniu na owoce. Bałam się żeby nie było tak jak mój tato chciał kupić wilczura też na tak zwanym wolnym rynku:U pewnego sprzedawcy na kocyku leżała piękna rasowa mama a obok niej malutkie szczeniaczki i już transakcja miała dojść do skutku gdy znajomy ojca odciągnął go na bok ostrzegając, że to stary blef i te małe pieski to faktycznie tylko przysłowiowo leżą obok  wilczura, nie mają z nim nic wspólnego.Zaryzykowałam, cytryna okazał się jednak tą właściwą skierniewicką i na wiosnę pięknie zakwitła zwiastując obfitość zbiorów. Zaczęło się od małych pączków, które zmieniły się w oszałamiająco pachnące kwiaty a potem owoce. Cytryna podobnie jak grapefruit, mandarynka oraz pomarańcza należą do rodzaju citrus są bogate w kwas cytrynowy i witaminy C,A,B,P ,pobudzają trawienie, mogą służyć jako przyprawa zwłaszcza  sok i skórka. Na zimowe łasowanie można szybko przygotować pyszny krem cytrynowy , który trzymany w słoiku w lodówce jest wspaniałym dodatkiem do tostów naleśników ciasteczek lub wyjadany wprost ze słoika osłodzi smutki. Robi się go bardzo prosto:


Krem cytrynowy

składniki:
4 cytryny
4 duże roztrzepane jajka
3/4 szklanki cukru
3/4 kostki masła

Z jednej cytryny ścieramy skórkę, ze wszystkich wyciskamy sok i wlewamy do garnka, dodajemy skórkę , cukier i jajka. Gotujemy na ogniu i dodajemy masło cały czas mieszając. Gotujemy aż masa zgęstnieje ok 20 - 25 minut. jeżeli wyjdą grudki , przecieramy przez sito, przekładamy do wyparzonych słoików i dokładnie zamykamy. Trzymamy w lodówce lub obdarowujemy przyjaciół.




Finał master szefa rozstrzygnięty  jestem zawiedziona.. wygrało...pieczone jabłko i tatar ! W finale w master szefa..szok!! A miało być po królewsku.  Wiedziałam jednak od samego początku, że  pani Basia wygra. W zasadzie  podczas trwania programu była zawsze w cieniu...niczym się nie wyróżniała...a tu masz babo placek!..Tj ..pieczone jabłko...ileż to trzeba wyczucia by się odpowiednio upiekło....nie za miękkie, nie za twarde.Kibicowałam Kindze moim zdaniem to ona  zasługiwała na wygraną....bezy były super już na sam wygląd ślinka ciekła.Świetnie, że Kinga pisze bloga , będę mogła uczyć się od mistrza:)